1. _______________________________
Hrabia widząc, że tak blisko
Tadeusz naszedł jego zbrojne stanowisko,
Krzyczy: «Do broni! łapaj!» Skoczyli dżokeje;
Nim Tadeusz rozeznać mógł, co się z nim dzieje,
Już go chwycili.
2. __________________________________
Biegą do dworu, w podwórze
Wpadają. Dwór budzi się, psy w
hałas, w krzyk stróże.
Wyskoczył
wpół ubrany Sędzia; widzi zgraję
Zbrojną,
myśli, że zbójcy, aż Hrabię poznaje.
«Co to
jest?» pyta. Hrabia szpadą nad nim mignął,
Lecz
widząc bezbronnego w zapale ostygnął:
«Soplico
— rzekł — odwieczny wrogu mej rodziny,
Dziś
skarzę cię za dawne i za świeże winy,
Dziś
zdasz mi sprawę z mojej fortuny zaboru,
Nim pomszczę się obelgi
mojego honoru!»
I Syna!
tfu! mospanie Hrabia, czy waść zbojca?
Przebóg!
czy się to zgadza z pana urodzeniem,
Wychowaniem
i z pana na świecie znaczeniem?
Nie
pozwolę skrzywdzić się!» Wtem Sędziego słudzy
Biegli,
jedni z kijami, ze strzelbami drudzy;
Wojski,
stojąc z daleka, poglądał ciekawie
W oczy panu Hrabiemu, a nóż
miał w rękawie.
Próżno
było bronić się, nowy wróg nadchodził:
Postrzeżono
w olszynie blask, wystrzał rusznicy!
Most na
rzece zahuczał tętentem konnicy
I «Hejże
na Soplicę!» tysiąc głosów wrzasło.
Wzdrygnął
się Sędzia: poznał Gerwazego hasło;
«Nic to —
zawołał Hrabia — będzie tu nas więcéj,
Poddaj się Sędzio, to są
moi sprzymierzeńcy».
W imię
Imperatorskiej Mości; oddaj szpadę,
Panie
Hrabio, bo wezwę wojskowej pomocy,
A wiesz
pan, że kto zbrojnie śmie napadać w nocy,
Zastrzeżono
tysiącznym dwóchsetnym ukazem,
Że jak
zło…» Wtem go Hrabia w twarz uderzył płazem.
Padł
zgłuszony Asesor i skrył się w pokrzywy;
Wszyscy myśleli, że był
ranny lub nieżywy.
Jęknęli
wszyscy; wszystkich zagłuszył wrzask Zosi,
Która
krzyczała, Sędzię objąwszy rękami,
Jako dziecko od Żydów kłute
igiełkami.
Wyciągnęła
ku Hrabi załamane dłonie:
«Na twój
honor! — krzyknęła przeraźliwym głosem,
Z głową w
tył wychyloną, z rozpuszczonym włosem —
Przez
wszystko co jest świętym, na klęczkach błagamy!
Hrabio,
śmieszże odmówić? proszą ciebie damy;
Okrutniku,
nas pierwej musisz zamordować!»
Padła
zemdlona. Hrabia skoczył ją ratować,
Zadziwiony
i nieco zmieszany tą sceną:
«Panno
Zofio — rzecze — pani Telimeno!
Nigdy się
krwią bezbronnych ta szpada nie splami;
Soplicowie! jesteście moimi więźniami.
Tak
zrobiłem we Włoszech, kiedy pod opoką,
Którą
Sycylianie zwą Birbante-rokką,
Zdobyłem
tabor zbójców: zbrojnych mordowałem,
Rozbrojonych
zabrałem i związać kazałem;
Szli za
końmi i tryumf mój zdobili świetny,
Potem ich powieszono u
podnóża Etny».
3. ____________________________________________
Wtem «Hejże na Sopliców!»Wpada szlachta hurmem,
Obstępuje dwór wkoło i bierze go szturmem,
Tym łacniej, że wódz wzięty i pierzchła załoga;
Lecz zdobywcy chcą bić się, wyszukują wroga.
Do domu niewpuszczeni biegą do folwarków,
Do kuchni. Gdy do kuchni weszli, widok garków,
Ogień
ledwie zagasły, potraw zapach świeży,
Chrupanie
psów gryzących ostatki wieczerzy,
Chwyta
wszystkich za serca, myśl wszystkich odmienia,
Studzi
gniewy, zapala potrzebę jedzenia.
Marszem i
całodziennym znużeni sejmikiem,
«Jeść! jeść!» po trzykroć zgodnym wezwali okrzykiem,
Odpowiedziano: «Pić! pić!»; między szlachty zgrają
Stają dwa chóry: ci pić, a ci jeść wołają.
Odgłos
leci echami; gdzie tylko dochodzi,
I tak na
dane z kuchni hasło, niespodzianie
Rozeszła
się armija na furażowanie
4. _______________________________________________________
[Gerwazy]
Chce
Hrabiego osadzić na nowym dziedzictwie
Legalnie
i formalnie: więc za Woźnym biega,
Aż go po
długich śledztwach za piecem dostrzega,
Wnet
porywa za kołnierz, na dziedziniec wlecze
I
zmierzywszy mu w piersi Scyzoryk, tak rzecze:
«Panie
Woźny, pan Hrabia śmie waćpana prosić,
Abyś raczył przed szlachtą bracią
wnet ogłosić
Intromisyją Hrabi do zamku, do dworu
Sopliców, do wsi, gruntów zasianych, ugoru, […]
«Panie
Kluczniku, zaczekaj
— Rzekł
śmiało, ręce za pas włożywszy Protazy —
Gotów
jestem wypełniać wszelkie stron rozkazy,
Ale ostrzegam, że akt nie będzie miał mocy,
Wymuszony przez gwałty, ogłoszony w nocy». […]
5. __________________________________________
I by donośniej
mówić, wstąpił na stos wielki
Belek
(pod płotem sadu suszyły się belki),
Wlazł na
nie i zarazem jakby go wiatr zdmuchnął,
Zniknął z
oczu. Słyszano, jak w kapustę buchnął;
Widziano,
po konopiach ciemnych jego biała
Konfederatka
niby gołąb przeleciała.
Konewka
strzelił w czapkę, ale chybił celu;
Wtem zatrzeszczały tyki, już Protazy w chmielu.
«Protestuję!»
zawołał; pewny był ucieczki,
Bo za
sobą miał łozę i bagniska rzeczki.
6. ____________________________________________
Szlachta
głodna plądruje, zabiera co może:
Kropiciel, stanowisko zająwszy w oborze,
Jednego wołu i dwa cielce w łby zakropił,
A
Brzytewka im szable w gardzielach utopił;
Szydełko
równie czynnie używał swej szpadki,
Kabany i
prosięta koląc pod łopatki.
Już rzeź
zagraża ptastwu. […]
Wpada w kotuch Konewka, jedne ptaki zdusza,
A drugie żywcem wiąże do pasa kontusza.
Próżno gęsi szyjami wywijając, chrypią,
Próżno gęsiory sycząc, napastnika szczypią;
On bieży
osypany iskrzącym się puchem,
Unoszony
jak kółmi gęstych skrzydeł ruchem,
Zdaje się
być chochlikiem, skrzydlatym złym duchem. […]
Ale rzeź najstraszniejsza, chociaż najmniej krzyku,
Między kurami. Młody Sak wpadł do kurniku
I z drabinek, stryczkami łowiąc, ciągnie z góry
Kogutki i szurpate, i czubate kury,
Jedne po drugich dusi i składa do kupy,[…]
Gerwazy
przypomina starodawne czasy:
Każe sobie podawać od kontuszów pasy
I nimi z Soplicowskiej piwnicy dobywa
Beczki starej siwuchy, dębniaku i piwa.
Jedne
wnet odgwożdżono, a drugie ochoczo
Szlachta,
gęsta jak mrowie, porywają, toczą
Do zamku;
tam na nocleg cały tłum się zbiera,
Tam
założona główna Hrabiego kwatera.
7. _____________________________________
Nakładają
sto ognisk, warzą, skwarzą, pieką,
Gną się
stoły pod mięsem, trunek płynie rzeką;
Chce szlachta noc tę przepić, przejeść i prześpiewać.
Lecz
powoli zaczęli drzemać i poziewać;
Oko
gaśnie za okiem, i cała gromada
Kiwa
głowami, każdy, gdzie siedział, tam pada:
Ten z
misą, ten nad kotłem, ten przy wołu ćwierci.
Tak zwycięzców zwyciężył w końcu sen, brat śmierci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz